co wiecej musze wstawac o 8... mam cztery godziny zajec, prace domowe, trzeba prowadzic jakies zycie towarzyskie... no i jeszcze tutejsze warunki klimatyczne - z lekka dusznawo i cieplawo...
kaleczenie angielszczyzny i masakrowanie hiszpanszczyzny wymaga ode mnie troche koncentracji, wiec, krotko mowiac, wieczorem nie potrafie sie juz nawet przedstawic....
brzmi jak horror, ale gwoli scislosci, jest przezajebiscie. na tym stwierdzeniu na razie poprzestane...
wkrotce szczegoly, obiecuje...
no, moze tylko dwa slowa... drugiego dnia pobytu natknalem sie przypadkiem na gay pride. mieszkam naprzeciwko kongresu, a takie imprezy zwykle koncza sie w takich miejscach. niczego nieswiadomy wracalem sobie po szesciogodzinym spacerze do domu. halas, tlum, jakies, karwa, teczowe flagi, platformy z trzyczwartenagimi kobietami, ktore w skapych majtkach ukrywaja co nieco... gruba impreza...
trza przyznac - potrafia sie bawic!
4 komentarze:
strasznie homofobicznie wyrazasz sie o ludziach z orientacja homoseksualna. niezbyt daleka droga od takich opinii: http://www.onrbg.boo.pl/spoleczenstwo.php?adres=Homoseksualizm
to sa tez ludzie, po prostu kochaja inaczej, nie wszystko musi byc zwykla "zabawa".
przemadrzaly kutas;) zabawa byla przednia, ot co!!!
Isakowycz teraz wszystko przez pryzmat pedalstwa widzi... :)
i Wasza matke tez!
Prześlij komentarz